Mostek Pokutnic

PUNKT WIDOKOWY CZYNNY CODZIENNIE

Sierpień

Poniedziałek – Piątek 10:00 – 21:00
Sobota 10:00 – 22:00
Niedziela 10:00 – 20:00

 Krasnale  Tekla i Martynka na Mostku Pokutnic 

Katedra św. Marii Magdaleny swój obecny kształt zawdzięcza czternastowiecznej przebudowie w duchu „wrocławskiego gotyku”. W 1481 roku ukończono smukłe, wysokie wieże, nakryte strzelistymi hełmami, tzw. iglicowymi. Na wysokości piątej kondygnacji połączono je charakterystycznym mostkiem .

Wśród mieszkańców miasta zaczęły krążyć opowieści o dziwnych odgłosach dochodzących z góry. Podobno spóźnieni przechodnie słyszeli nocą jęki i szelest mioteł zamiatających posadzkę. Matki zaczęły więc straszyć krnąbrne córki, nieskore do wyjścia za mąż, pokutującymi na mostku dziewczętami, które wolały zabawę i beztroski żywot panny od obowiązków żony i gospodyni. Zmarły, nie zaznawszy stanu małżeńskiego i za karę po wieczne czasy będą sprzątać ów mostek pomiędzy wieżami. Podobny motyw możemy znaleźć w II części Mickiewiczowskich „Dziadów”. Wśród wywoływanych przez Guślarza duchów pojawia się widmo dziewczyny, która lubiła zwodzić i rozkochiwać w sobie chłopców, żadnemu jednak nie oddała swej ręki. Za karę nie mogła odnaleźć po śmierci spokoju, błądząc po ziemi jako dusza pokutująca. Mostek łączący wieże został zniszczony pod koniec wojny. Odbudowano go w 2001 roku. Jeżeli pokuta lekkomyślnych dziewcząt nie dobiegła jeszcze końca wkrótce powinny zacząć się na nim porządki.

LEGENDA O MOSTKU POKUTNIC

We Wrocławiu, hen wysoko pod chmurami, na szczycie wież kościoła Św. Marii Magdaleny znajduje się wąski mostek. To mostek czarownic. A skąd się wziął? Posłuchajcie…

Dawno, dawno temu we Wrocławiu żyła pewna piękna, ale próżna i leniwa dziewczyna. Miała na imię Tekla. Leniwa była, że strach – żadnej roboty się nie chwyciła. Stroiła się jeno, liczko w lustereczku przeglądała, a chłopcom w głowach zawracała, choć o zamążpójściu nie myślała.

– Na cóż mi mąż? – mówiła ze śmiechem. – Żebym robotę jeno miała? A co to, ja bawić się nie mam prawa?

– Co z niej wyrośnie? – wzdychał ojciec.

– Teklo, czas za mąż pójść. – załamywała ręce matka. Tekla wszystko śmiechem zbywała.

Mijały lata, a Tekla się nie zmieniała – jeno zabawa i zbytki jej w głowie, piękne suknie i bale, ot co. Choć najmłodsza już nie była, męża nadal nie chciała. W domu pożytku żadnego z niej nie było, kiedy mama o pomoc prosiła – Tekla nigdy nie słuchała, prośby ojca mimo uszu puszczała spiesząc na kolejną zabawę lub nową suknię przymierzając.

Kiedyś rozsierdzony ojciec przeklął Teklę za jej lekkomyślność, próżność i lenistwo.

Tej samej nocy Tekla została porwana i na mostku między wieżami wysoko osadzona – za karę za próżniactwo miała go co dzień do końca świata zamiatać.

Nie pomogły Tekli łzy, prośby, ani krzyki – wysoko pod chmurami nikt jej nie słyszał.

Mijały lata. Tekla postarzała się, zbrzydła, a usmarowana twarz nie ukazywała dawnej urody.

Kiedy już nie miała siły mostku zamiatać dostała do pomocy młodą czarownicę – Martynkę. Martynka, choć czarownica, dobre serce miała, Tekli pomóc chciała. Długo musiała wypytywać, za jakie winy Tekla na taki los została skazana. Los nieszczęsnej Tekli bardzo ją przejął.

Pewnej nocy Martynka po cichu zabrała miotłę Tekli i poleciała na wrocławski Rynek pomocy szukać. Leciala, leciała, nagle zobaczyła tajemniczego mężczyznę na czworaka chodzącego po rynku. Obniżyła lot i wylądowała na Rynku. Przyglądała się mu z ciekawością.

– Pomogłabyś, zamiast się gapić. -burknął nieznajomy.

– Chętnie pomogę, ale czego Pan szuka? Zapytała uprzejmie Martynka.

Okazało się, że to czarodziej Michał – okulary zgubił, różdżka mu wypadła – bez niej nie miał mocy. Zły był i bezradny.

Martynka poderwała się na miotle – wnet różdżkę zobaczyła, podała Michałowi. W nagrodę czarodziej obiecał spełnić jedno jej życzenie. Martynka poprosiła o uwolnienie Tekli.  Wdzięczny Michał życzenie dobrej czarownicy spełnił.

Nim Martynka na mostek wróciła, Tekli już na nim nie było. Martynka również do szkoły czarownic wróciła. A mostek pozostał jako przestroga dla leniwych panien. Jak będziecie we Wrocławiu możecie go zobaczyć.

____________________________________________________________________


Legende über die  der Büßerinnen Brücke

In Breslau, weit über den Wolken, an den Turmspitzen der Magdalenenkirche befindet sich eine schmale Brücke. Es ist die Hexenbrücke. Woher kommt die? Hört mal…

Es war einmal in Breslau ein schönes, aber eitles und faules Mädchen. Sie hieß Tekla. Sie war furchtbar faul – sie wollte mit keiner Arbeit anfangen.

Sie putzte sich nur aus, besah sich ständig im Spiegel und verdrehte den Jungen den Kopf, obwohl sie überhaupt nicht gedacht hat zu heiraten.

– Wozu denn brauche ich einen Mann? – sagte sie lachend. – Damit ich nur Arbeit hätte? Und habe ich denn kein Recht, mich zu amüsieren?

– Was soll nur aus ihr werden? – kümmerte sich der Vater.

– Tekla, es ist die höchste Zeit, an eine Heirat zu denken. – hat die Mutter ihre Hände gerungen. Tekla antwortete auf alles mit Lachen.

Jahre sind vergangen, und Tekla änderte sich nicht – sie hatte nur Vergnügen und Kälbereien im Kopf, schöne Kleider und Bälle und das alles. Obwohl sie schon nicht mehr jung war, wollte sie nach wie vor nicht heiraten. Zu Hause war sie zu nichts zu gebrauchen, wenn die Mutter sie um Hilfe bat – hat Tekla nie zugehört, Bitten ihres Vaters schlug sie in den Wind und schon eilte zum nächsten Tanzfest oder probierte ein neues Kleid an.

Einmal hat der Vater in Zorn geraten und die Tekla wegen ihres Leichtsinns, Eitelkeit und Faulheit mit einem Fluch belegt. In derselben Nacht wurde Tekla entführt und an die Brücke zwischen den Kirchtürmen hoch gebracht – zur Strafe wegen ihrer Eitelkeit sollte sie jeden Tag bis in alle Ewigkeit die Brücke kehren.

Da halfen weder Tränen, noch Bitten, noch Geschrei der Tekla – weit über den Wolken hörte niemand sie. Jahre sind vergangen. Tekla wurde älter, hässlich und das beschmierte Gesicht zeigte nicht mehr die frühere Schönheit.

Als sie schon keine Kraft mehr hatte, die Brücke zu kehren, wurde ihr eine junge Hexe – Martynka zur Hilfe gegeben. Martynka, obwohl sie Hexe war, hatte ein goldenes Herz, sie wollte der Tekla helfen. Lange musste sie fragen, für welche Schulden Tekla zu diesem Schicksal verurteilt wurde. Das Schicksal der unglücklichen Tekla hat sie tief ergriffen.

Eines Nachts hat Martynka den Besen von Tekla heimlich weggenommen und ist zum Breslauer Ring geflogen, um Hilfe zu suchen.

Sie flog, flog und sah plötzlich einen rätselhaften Mann, der auf allen Vieren am Ring krauchte. Sie flog tiefer und landete am Ring. Sie betrachtete ihn mit Neugierde.

– Es wäre mir lieber, du würdest mir helfen, statt mich anzustarren. – hat der Unbekannte mürrisch gesagt.

– Gerne helfe ich Ihnen, aber wonach suchen Sie? Hat Martynka höflich gefragt.

Es hat sich herausgestellt, es war der Zauberer Michał – der hat seine Brille verloren und sein Zauberstab ist ihm heruntergefallen – ohne diesen hatte er keine Zauberkraft mehr. Er war wütend und hilflos.

Martynka flog höher auf ihrem Besen – plötzlich bemerkte sie den Zauberstab und übergab diesen dem Michał. Als Belohnung hat der Zauberer versprochen, ihren einen Wunsch zu erfüllen. Martynka bat um Befreiung der Tekla. Der dankbare Michał hat den Wunsch der guten Hexe erfüllt.

Bevor Martynka an die Brücke zurückkehrte, war Tekla nicht mehr da. Martynka ist auch zur Hexenschule zurückgekehrt. Und die Brücke blieb als eine Warnung für faule Mädchen. Kommt ihr nach Breslau, könnt ihr die Brücke besuchen.

_____________________________________________________________

Der Glockenguss

In der gotischen Kirche von St. Maria Magdalena (Katedra św. Marii Magdaleny) an der ul. Szewska hing bis zum Brand vom Mai 1945 die 1386 gegossene Armesünderglocke im Südturm. Sie galt mit einem Durchmesser von 2,6 m als größte, aber auch klanglich schönste Glocke Schlesiens. Schon die Brüder Grimm berichteten über diese Glocke in der Legende vom „Glockenguss zu Breslau“.

Breslau St. Maria Magdalena (© Christian Erdmann)

Breslau St. Maria Magdalena (© Christian Erdmann)

Der Glockengießer hatte alles vorbereitet. Die Form war fertig, die Bonze schmolz langsam im Kessel. Da ging er zum Mittagessen, um sich vor dem Guss zu stärken. Als Wache ließ er den Lehrjungen zurück, dem er aufgetragen hatte aufzupassen und vor allem nichts anzufassen. Doch der Lehrjunge konnte seine Neugier nicht beherrschen und fingerte am Hahn des Kessels herum. Das flüssige Metall begann in die vorbereitete Form zu laufen.

Der Junge erschrak und lief zu seinem Meister, der seine Wut nicht zügeln konnte und den Jungen erschlug. Daraufhin eilte er zur Werkstatt und erkannte, dass der Glockenguss ganz trefflich gelungen war. Doch die Freude währte nicht lang, denn die Stadtwache nahm ihn fest. Wegen der Tötung des Jungen wurde der Glockengießer zum Tod durch das Schwert verurteilt.

Vom Rat der Stadt erbat er sich die Erfüllung eines letzten Wunsches: Er wollte die Glocke nur einmal läuten hören. Diese Bitte wurde ihm gewährt. Von dem Tag an läutete die Glocke immer dann, wenn ein armer Sünder seinen letzten Weg antrat. So kam die Glocke zum Namen „Armesünderglocke“. Die Glocke können Sie Ihren Busreisenden nicht mehr zeigen, wohl aber die wiederaufgebaute Kirche und ihnen dabei auch diese Legende erzählen.

__________________________________________________

The Legend of the Penitent Bridge

In Wroclaw, far above the clouds, at the top of St. Mary Magdalene’s church towers, there is a narrow bridge. The Penitent Bridge. Where did it come from? Well, sit down and listen…

Once upon a time there was a beautiful but vain girl. Her name was Tekla and she lived in Wroclaw. Such a lazy young girl she was there was nothing she would do. All days was she only dressing up and gazing into her reflection in a mirror. Boys’ eyes were wandering after her whenever she passed, but she was not looking for marriage.

„Why would I need a husband?” – she was saying laughing – „Me, working? Don’t I deserve to have fun?”

„Will she ever grow up?” – her father wondered.

„It is time to get married Tekla” – her mother sniveled.

And Tekla only laughed them out.

Years passed and she did not change a bit – she only cared about amusements, beautiful dresses and balls. Though she was not getting younger she still did not want a man in her life. She was no help at home either. When her mother asked, Tekla remained deaf to all pleas, just the same as when her father tried to talk to her. Always was she hurrying to another party or trying on a new dress.

One day, while being … angry, her father cursed Tekla for her recklessness, vanity and laziness. Just the next night, she was kidnapped and placed on the bridge between two high towers which she was meant to sweep until the end of all time as a punishment for being so vain.

Nothing helped, neither Tekla’s tears nor her pleas or screams. Nobody could hear her high above the clouds.

Years passed. Tekla became old and ugly, and her dirt covered face did not present former beauty. When she no longer had any strength to sweep the bridge she was given the help of a young witch Martynka. Despite being a witch, Martynka was of a very good heart and she wanted to help Tekla. She asked for a long time before she told her what was the origin of Tekla’s punishment. She was really concerned with her fate.

One night Martynka has secretly taken Tekla’s broom and flown to Wroclaw’s Market Square looking for help. While she was flying she saw a mysterious man crouching on the pavement. She lowered her flight, landed and curiously observed the man.

„You could help instead of staring, you know?” – the man grunted.

„I would gladly do that but what are you looking for, sir?” – she kindly replied.

It turned out that the man is Michał the wizard. He has lost his glasses and his wand. Without the last item he had no power. He was helpless and angry.

Martynka jumped on the broom and quickly spotted the wand from the air. She handed it to Michał. As a reward the wizard granted her one wish. Martynka asked for releasing Tekla. Grateful Michał fulfilled kind witch’s wish.

Before she came back to the bridge, Tekla was already gone. Martynka came back to school of witchcraft and the bridge remained as a reminder to all lazy young ladies.

You may see it when you visit Wroclaw.

WROCŁAWSKI DZWON BIEDNEGO GRZESZNIKA

Dzwon Biednych Grzeszników (Armesünderglocke)  – tak nazywany był legendarny dzwon umieszczony w wieży południowej w kościele św. Marii Magdaleny we Wrocławiu.

Zawieszony został prawdopodobnie 17 lipca w 1386 roku.

Ludwisarz  Michael Wilde ozdobił płaszcz dzwonu płaskorzeźbioną sceną Ukrzyżowania, oraz inskrypcją w języku niemieckim i po łacinie.

Dzwon brzmiał w tonacji h-moll , mierzył 180 cm wysokości, obwód 6,3 metra.  Ważył 113 cetnarów ( ok 6 ton).

Podobno pod jego płaszczem potrafiło się ustawić 15 osób. Sławę zdobył dzięki XIX – wiecznej balladzie autorstwa  Wilhelma Müllera, która opowiada legendę o powstaniu dzwonu.

Ludwisarnia Michaela Wilde mieściła się przy Neue Gasse Str. –  obecnie to ul. Piotra Skargi.

Legenda głosi, że po przygotowaniu formy i potrzebnej ilości spiżu , mistrz ludwisarski oddalił się z warsztatu, pozostawiając jedynie na miejscu swego czeladnika, który to przez nieroztropność i  nieuwagę  spowodował, że wypadł czop zamykający tygiel. Zawartość tygla spłynęła do formy.

Czeladnik pobiegł do mistrza błagać o wybaczenie, ale rozwścieczony Wilde zabił go jednym ciosem noża. Dzwon zaś, pomimo, że odlany bez kontroli mistrza udał się niebywale i nie miał żadnej skazy.

Wilde za morderstwo skazany został na śmierć , przy czym według legendy w ostatnim słowie poprosił , aby mógł posłuchać przed śmiercią bicia dzwonu.

Zgodę uzyskał i stracony został na szafocie w akompaniamencie dzwonu biednych grzeszników.

Dzwon używany był tylko podczas największych uroczystości oraz nabożeństw. Od 1526 roku rozbrzmiewał przy okazji egzekucji skazańców na wrocławskim Rynku.

17 maja 1945 r. gdy zniszczeniu uległa między innymi wieża południowa świątyni – dzwon upadając na ziemię zabrzmiał po raz ostatni